Trwa ładowanie proszę czekać ...

Destylacja własnego bimbru – należy zacząć od aparatury

21 grudnia 2018

​Z wielką radością obserwuję trendy, w których coraz większym szacunkiem opisuje się tradycyjną, polską produkcję samogonu. Każdy z nas przecież, na pewno pamięta wujka, dziadka albo ojca, którzy w wolnych chwilach zaszywali się w piwnicy albo szopce i znikali na długie godziny. Wraz z tym, jak stawaliśmy się starsi, odkrywali rąbka tajemnicy, pokazywali, jak przebiega destylacja, jakie przepisy są najlepsze i jaki smak trunku dzięki temu możemy uzyskać. Musicie przyznać, że cała ta otoczka domowej destylacji sprawiała, że w aparaturze widzieliśmy tajemny sprzęt, a w naszych wujkach, dziadkach i ojcach prawdziwych alchemików. To był wyjątkowy czas wchodzenia w dorosłość.

Do tego wszystkiego dochodziły czasy głębokiej komuny, konspiracji i prohibicji. Czasy się jednak zmieniły i w świetle polskiego prawa pędzenie bimbru na użytek własny jest zupełnie legalne. Zmniejsza to trochę ładunek emocjonalny, ale nadal jest wyjątkowym zajęciem, bo pozwala sprawdzić swoje siły w sztuce destylacji. To, co na pewno się nie zmieniło, to piękno aparatury, która dzięki nowoczesnym metodom jest niezwykle profesjonalna i bezpieczna. To niewątpliwy plus, bowiem, w porównaniu do aparatury wykonanej metodami amatorskimi, jest dużo bardziej bezpieczna.

Każdy na pewno zna wiele historii, czasem zabawnych, jak to komuś w okolicy niewielki zapłon alkoholu podczas destylacji wypalił brwi. Mimo że takie historie bywają śmieszne, to opisują główny problem rzemieślniczo wykonanej aparatury. Bardzo często taki sprzęt jest obarczony wieloma wadami. Niedokładne wykonanie, zużycie czy zła konserwacja. Do tego dochodzi działanie wysokiej temperatury, alkoholu i ciśnienia. To wszystko powoduje ryzyko zniszczenia instalacji, zapłonu a czasem wybuchu. Dlatego nie warto ryzykować, a dziadkowe sprzęty z czystym sercem oddać do lokalnego muzeum. Kupno własnego destylatora to w dzisiejszych czasach wcale nie tak wielki wydatek. Zwłaszcza że sprzęt na Alembik.eu służyć będzie przez lata. Sprawdziłem na własnej skórze i bezsprzecznie polecam.

Wracając jednak do sprzętu. Gdy staniemy się szczęśliwymi posiadaczami rodzinnej receptury, warto zaopatrzyć się w stosowną literaturę. Zwykle wystarczy kilka dobrych artykułów. Czasem także warto zajrzeć do specjalistycznych źródeł i podpytać dziadka. Jak już podejmiemy te kroki, to swoją uwagę powinniśmy skupić na aparaturze. Każdy destylator składa się z palnika, zbiornika, w którym podgrzewamy mieszankę, oraz chłodnicy, w której stopniowo skrapla się alkohol. Do całości należy dodać zbiorczy pojemnik na destylat. Teoria jest bardzo prosta. Musimy przygotować zacier - ważne jest, żeby nie był słodki, bo gotowanie takiej mieszanki w kotle może spowodować karmelizację cukru. Ponadto słodki zacier świadczy o tym, że proces fermentacji nie dobiegł jeszcze końca. Taki przygotowany zacier wlewamy w kotle, który będzie podgrzewany za pomocą palnika. Wewnątrz kotła tworzy się wysoka temperatura, która doprowadza alkohol do wrzenia. Dzięki różnicy temperatury wrzenia alkoholu i wody możemy odseparować te dwie substancje od siebie. Podczas gotowania alkohol w stanie gazowym trafia do chłodnicy i tam dzięki różnicy temperatur się skrapla i trafia do pojemnika zbiorczego. W sieci znajdziemy mnóstwo szczegółowych porada jak zadbać o taką aparaturę. Wszystkie jednak sprowadzają się do dbałości o czystość kotła, kontroli temperatury, stężenia destylatu. Ważne jest także kontrolowanie ilości zacieru, który pozostał w kotle.

W całym procesie kluczowa jest szczelność i bezawaryjność sprzętu. Wiem, że powtarzam to kolejny raz, ale jest to kluczowe podczas destylacji, zwłaszcza jeśli robimy to pierwszy raz i nie jesteśmy w stanie bez dobrej aparatury stwierdzić czy wszystko przebiega pomyślnie. Ja swój pierwszy destylator odziedziczyłem po wujku, niestety zmarnowałem dobry zacier i kilka tygodni pracy. Następny kupiłem na Alembik.eu i był to strzał w dziesiątkę. Razem z kompletnym zestawem dokupiłem środki czyszczące, aparaturę, termometry i kilka zapasowych rurek. Do wszystkiego była szczegółowa instrukcja. Dzięki temu nie musiałem polegać na intuicji i podczas drugiej destylacji uzyskałem przyjemny bimber o mocy niecałych 70%. Wraz z doświadczeniem mogłem pozwolić sobie na eksperymenty. Ważna jest też dla mnie niezawodność sprzętu i dokładność pomiarów. Dzięki temu mogę być pewny, że różnice w smaku i mocy destylatu są efektem celowych działań, a nie przypadkowego działania destylatora. Z rzeczy istotnych warto dodać, że należy kupić więcej materiałów eksploatacyjnych na zapas. Sprężynki do chłodnicy, szklane rurki i gumowe elementy. Z różnych powodów ulegają zużyciu i czasem prowadzi to do niehigienicznej pracy. Osobiście uważam, że jeśli się czymś zajmujemy, musimy dbać o każdy detal, wtedy takie hobby przynosi dobre owoce i radość.

Na koniec dodam, że destylacja to bardzo przyjemne zajęcie. Uczy cierpliwości i dokładności. Dzięki nowoczesnym zestawom jest także bardzo bezpieczna. Dzięki temu możemy z pasją wracać do tradycji zapoczątkowanej przez poprzednie pokolenia. Pozdrawiam i życzę samych bimbrowniczych sukcesów!