Trwa ładowanie proszę czekać ...

Zrób swoje brandy! Bez aparatury, bez doświadczenia, a z… zaprawką!

29 lipca 2019

Tak jak w tytule. Jest możliwe wyprodukowanie własnej brandy bez specjalistycznej aparatury, bez doświadczenia, a z wykorzystaniem zaprawki. Czym są zaprawki, jak je stosować i czy to się opłaca? Na te i wiele innych pytań odpowiedź znajdziecie w poniższym tekście.

Swoją przygodę w produkcji alkoholu zaczynałem kilkanaście lat temu. Byłem wtedy zafascynowany opowieściami ojca i dziadka jak to za czasów komuny trzeba było uważać i jakie kary groziły za produkcję alkoholu. W mojej głowie wiązało się to z pewnym niebezpieczeństwem, skrytą pasją i tajemnicą. Nadawało to bimbrownictwu pewien unikalny klimat, podobny do tych z filmów przygodowych, w których tytułowy bohater zawsze jest pół kroku przed śledzącymi go złoczyńcami. Oczywistą koleją rzeczy było aż sam, zajmę się produkcją alkoholu na własny użytek. Tak też się stało.

Produkcja wina nie cieszyła mnie specjalnie. Nie mogłem się nigdy do niej przekonać. Podobnie z warzeniem piwa. Tu zaporowa była dla mnie wiedza i aparatura, które były niezbędne, żeby w ogóle zacząć z tym zabawę. Skupiłem się natomiast na pędzeniu bimbru, produkcji śliwowicy i destylacji mocniejszych alkoholi. W tych tematach wspierał mnie szczególnie ojciec i dziadek.

Muszę przyznać, że wychodzi mi to całkiem nieźle. A od pewnego czasu nawet mój ojciec przyznaje, że moim wyrobom niczego nie brakuje i już bardzo dawno nie słyszałem, żeby mój bimber zalatywał starym winogronem, a śliwowica była cierpka. Brak tych przytyków to dla mnie największy komplement.

Chciałem pójść krok dalej i zacząłem się interesować produkcją szlachetnych trunków. Brandy, whisky czy gin, to był cel, który sobie wyznaczyłem. Moje pierwsze zderzenie ze sposobem produkcji whisky było piorunujące. Długi czas leżakowania w dębowych beczkach, techniki filtracji, tajemne receptury. Jedyny niezbędny element, jaki miałem to dobry destylat — oczywiście bimber własnej produkcji. Zacząłem szukać dalej i właśnie wtedy trafiłem na recepturę wykorzystującą wióry dębowe i esencję.

Owa esencja to tak naprawdę zaprawka. Oczywiście można ją stosować do produkcji innych alkoholi. Przez te kilkanaście lat przewinęło się przez moje ręce mnóstwo różnych zaprawek. Wiele było takich do produkcji koniaku, whisky czy ginu. Widziałem wiele zaprawek używanych do produkcji wódek smakowych. Nie brakowało także takich, dzięki którym można wyprodukować egzotyczne alkohole takie jak tequila, rum, czy nawet absynt. Ogólnie rzecz biorąc wszystko, o czym człowiek zamarzy, jest w jakiejś formie dostępne.

Zanim jednak zacząłem używać zaprawek, zrobiłem o nich szczegółowy wywiad. Te esencje to nic innego, jak skondensowana mieszanka zapachowo-smakowa, która po połączeniu z bazą, czyli mocnym alkoholem (może to być wódka, bimber, lub inny domowy destylat) dają trunek o bardzo zbliżonych walorach do oryginału.

Jakość zaprawki zależy od firmy, która ją produkuje. Miałem wątpliwą przyjemność picia cytrynówki produkowanej z zaprawki firmy, której nazwę przez grzeczność pominę. Z drugiej strony, gdy trafiłem na alembik.eu na Svenska Olbolaget AB, czyli twórcę markowych szwedzkich esencji STRANDS to mogłem śmiało powiedzieć, że w niczym nie różniły się one od alkoholu produkowanego tradycyjnie.

Warto też przypomnieć, że z zaprawek korzysta wiele firm. Są one stałym elementem produkcji alkoholi i zwykle nie mają wpływu na jego jakość. Wszystko bowiem zależy od składników, z jakich została wytworzona esencja. Jeśli chodzi o te szwedzkie, to produkowane są z naturalnych olei roślinnych, ziół i dodatków powstałych na destylacji. Co sprawia, że finalny produkt po prostu musi dobrze smakować.

Zaprawki w gorzelnictwie znane są od dawna. Wiele firm z nich korzysta, a następnie z powodzeniem sprzedają swoje alkohole. Używanie esencji często jest wręcz niezbędne. W innym przypadku nie byłoby możliwe utrzymanie jakości i powtarzalności smaku. Oczywiście renomowane koncerny używają zaprawek powstałych na skutek destylacji i naturalnych procesów.

Wielkim plusem zaprawek jest ich niewysoka cena. Za esencję Strandsa na litrowy destylat zapłacimy około 5 do 10 złotych. To cena bajecznie mała, zwłaszcza jeśli w efekcie otrzymamy Londyński Gin! Tyle samo kosztuje Jamaica Rum Mork, Tequila Silver i Baltimore Whisky. Co więcej, nie potrzebujemy do tego żadnej dodatkowej aparatury, długiego czasu leżakowania czy też specjalistycznej wiedzy. Od w ciągu kilku dni, z połączenia esencji i wódki możemy otrzymać niemal dowolny trunek z całego świata.

Na koniec chciałbym dodać, że nie porzuciłem swojej pasji. Dalej produkuję destylat, używając tradycyjnej aparatury. Często jednak kupuję na Alembik.eu kilka zaprawek, szczególnie, wtedy gdy widzę, że mój własny wyrób jest lepszej jakości. To właśnie wtedy esencje oddają najwięcej smaku i walorów i sprawiają, że wyrób finalny zwala z nóg nie tylko z powodu mocy, ale szczególnie z powodu doskonałego smaku i zapachu.

Efekt WOW w tym wypadku jest murowany. Widziałem to szczególnie na twarzach znajomych, gdy obok mojego bimbru w barku pokazywałem im szkocką czy tequilę własnej produkcji. Zachwyt utrzymywał się cały czas także po spróbowaniu. Nie wszystkim zdradzałem swoją tajemnicę, nie muszą przecież znać wszystkich sztuczek magika.